Zamyślenie

Zamyślenie
----

niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 5: W KRÓLESTWIE GOBLINÓW


Bioegzorcysta nadął się jak balon, następnie sflaczał i ponownie przyjął ludzką postać.
- Żadnej zabawy z tobą.
- Czy mogę o coś spytać? - Sara szła obok Juno, starając się nie wdychać dymu, którym ta dmuchała - Kto właściwie napadł na Jaretha? Wiecie coś o tym?
- Wiemy - odparła Kuratorka - Zaatakował go Ellerkon, zwany Władcą Olch. Spodobało mu się Królestwo Goblinów i postanowił je zagarnąć dla siebie. A że miał ze sobą wojsko złożone ze strzyg, zdobył miasto bez trudu. A potem zamek. Jednego tylko nie udało mu się do tej pory znaleźć, sekretnej komnaty Jaretha. Chce ją dostać, razem z zawartością.
- To takie ważne?
- Masz! - wtrącił się zgrzytliwie Beetlejuice - Tam są wszystkie sekrety Jaretha, jego księgi i artefakty. Dla maga to prawdziwy skarb, a i Ellerkon tym nie pogardzi. Szczególnie że jest tam też korona, ułatwiająca władanie mocami Labiryntu. Zachował więc Króla przy życiu, by wydusić z niego lokalizację komnaty... ale jak dotąd nie bardzo mu idzie. Jareth nie daje się złamać i nie boi się strzyg, choć może powinien. Wyglądają o, tak.
Zamienił się w odrażającą, chudą istotę, przypominającą człowieka o nienormalnie długich paznokciach i zębach jak u szczupaka. Trzepnięty przez Juno po karku wrócił pokornie do swej zwykłej postaci.
- Ten Ellerkon też taki ładny? - spytała Sara, uśmiechając się mimowolnie. Bioegzorcysta zaczynał ją bawić, mimo że gdy na nią patrzył, miała wrażenie że jego oczy są dwoma liżącymi ją językami.
Juno potrząsnęła głową.
- Nie, on jest zupełnie inny. Wygląda jak człowiek, który ma skórę z kory i włosy niczym jesienne trawy, nie jest jednak człowiekiem, tylko czymś pomiędzy sylfem a demonem. Jego okrucieństwo nie zna granic, a moc jest ogromna.
- Do tego lubi kobietki.- dorzucił B.J.
- Tobie to jedno w głowie.
Młoda dziewczyna umilkła i zamyśliła się. W kontekście tego, co już wiedziała, cała wyprawa wydała się jej jednym wielkim wariactwem. Nie mogła uwierzyć, ze przystała na nią, nie znając wszystkich realiów. Z drugiej strony, czy miała inne wyjście?
- Możemy odpocząć? - spytała, gdy doszli do lasu - Nogi mnie już bolą.
- Oczywiście - zgodziła się Juno - B.J., zdobądź coś na kolację, a ja rozpalę ognisko. Spędzimy tu noc.
- To bezpieczne? - spytała Sara z powątpiewaniem. Las nie wyglądał przyjaźnie.
- Mam przy sobie kilka kamieni alarmowych. Podniosą wrzask, gdyby ktoś się do nas zbliżył.- Kuratorka ułożyła gałęzie i podłożyła pod nie zapalony kawałek papieru, a nad tą konstrukcją ustawiła coś w rodzaju rusztu z gałęzi. Beetlejuice wynurzył się spomiędzy drzew, machając radośnie martwą kurą, trzymaną za łeb.
- Biedactwo.- wyrwało się Sarze.
- Zawsze fascynowało mnie, że śmiertelnicy nie rozumieją podstawowych praw przyrody - Juno wprawnie oskubała kurę i pokroiła ją na kawałki wziętym nie wiadomo skąd nożem - Wszyscy umierają, tyle że kura nie zdaje sobie sprawy ze swej śmiertelności. - Nabiła kawałki na mięsa na patyki i położyła na ruszcie nad ogniskiem.
- A na dodatek jest smaczna. - Beetlejuice drgnął i nadstawił ucho - Cicho! Ktoś tu jest.
Skoczył w krzaki. Po długiej chwili usłyszały obie jego wrzask:
- To on, chodźcie tu!
Nie zastanawiając się nawet, o kim bioegzorcysta mówi, zostawiły ognisko i skoczyły w krzaki. Biegły kierując się "na słuch", póki nie wpadły na polanę wśród drzew. Sara zahamowała ostro piętami.
- Jareth! - krzyknęła. Poznała go natychmiast, choć wyglądał po prostu strasznie, a jego oczy, pełne obłędu, nie poznawały nikogo.
- Tylko podejdźcie.- wycedził, tocząc wokoło spojrzeniem, jakby spodziewał się całej armii. Zastygli, nie wiedząc, co robić.
- Cofnijcie się, bo was pozabijam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz