Zamyślenie

Zamyślenie
----

sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 12. UKŁAD

Jareth otworzył szeroko swe dwubarwne oczy. Wyglądał na tyleż zdumionego, co urażonego.
- Nie pamiętam, żebym kiedyś usłyszał coś podobnie obraźliwego. Wolisz zatem NAWET mnie, byle uniknąć Ellerkona?
- Jasne – Sara poczuła, jak wraca jej pewność siebie – Mam o tobie swoje zdanie, ale jesteś przystojny i seksowny, co pewnie sam dobrze wiesz, skoro masz w swoim zamku tyle luster. Położyć się z tobą to żadne wyrzeczenie, może być nawet przyjemnie, choć w głębi twego zepsutego serca jesteś niczym innym, jak zdradzieckim, oślizgłym szczurem.
- Przestań, Saro, podniecasz mnie!
Dziewczyna tupnęła niecierpliwie bosą stopą.
- Nie kpij sobie! Nie wolno ci się ze mnie śmiać!
- Bądźże poważna. Jak tu się choć nie uśmiechnąć? Proponujesz mi, żebym pozbawił cię dziewictwa, choć nie tylko nic do mnie nie czujesz, a jeszcze mną gardzisz. Mało tego, wiesz, że ja w stosunku do ciebie również żywię uczucia co najmniej nieprzyjazne i mam do tego słuszne powody. To już nawet nie kabaret, to burleska.
Wzięła głęboki oddech i policzyła w myślach do dziesięciu.
- Krótko: zrobisz to czy nie?
Jareth wreszcie spoważniał. Jego twarz przybrała wyraz smutku i postarzała się w jednej chwili o jakieś dziesięć lat.
- Nie pogrywaj ze mną, Saro.- poprosił bez uśmiechu.
- O co ci znowu chodzi?
- Zawsze zmieniasz zdanie. Najpierw chcesz, żebym zabrał twego brata, potem mi go odbierasz. Twierdzisz, że mój Labirynt to pestka, a gdy utrudniam ci zadanie, narzekasz że to nie fair...
- Bułka z masłem, nie pestka – przerwała mu niecierpliwie – Nie zmienię teraz zdania, jestem dorosła.
- Wolę uniknąć sytuacji, że nagle się rozmyślisz w połowie akcji, zaczniesz krzyczeć że nie chcesz, a potem będziesz płakać, że cię zgwałciłem. To dlatego stronię od dziewic, nigdy z nimi nic nie wiadomo. Wolę kobiety bardziej doświadczone i zdecydowane.
- Nic takiego się nie stanie. Chcę po prostu, no, mieć to za sobą. Raz możesz się przemóc, nie umrzesz od tego. Pomożesz czy nie?
Król Goblinów uniósł skośne brwi, a na jego twarz wrócił wyraz wesołości i cynizmu. Na odmianę teraz wyglądał jak psotny chłopiec, który dorwał się do pudełka z cukierkami.
- Gdyby ktoś nas teraz usłyszał, miałby zabawę na długo – powiedział, wstając – Ale co byłby ze mnie za dżentelman, gdybym nie usłużył damie w tak delikatnej kwestii. Zatem proszę, moja droga.
Teatralnym gestem wskazał na dom.
- Ty pierwsza.
- Bałwan.- Sara weszła w drzwi i poszła na górę, czując przyspieszone bicie serca. Z jednej strony była wściekła, że sytuacja zmusiła ją do podjęcia tak niekomfortowej decyzji, z drugiej znowu czuła się podniecona, i to w raczej przyjemny sposób. Jej ciało od dawna było gotowe na tę wielką chwilę, choć nie przypuszczałaby, że przeżyje ją w tych warunkach, a do tego z Królem Goblinów. Z najwredniejszym typem, jakiego zdarzyło się jej poznać, choć trzeba przyznać bezstronnie, że wyjątkowo kuszącym.
Tuż przed wejściem do sypialni złapał ją za ramię tak gwałtownie, że krzyknęła ze strachu.
- Jesteś pewna, Saro? - spytał.
- Och, nie zadawaj głupich pytań. Nie mam pięciu lat.
Weszła do sypialni i zdecydowanym ruchem zdjęła płaszcz kąpielowy, po czym położyła się na purpurowej pierzynie zaścielającej łóżko. Jareth stał w progu i przyglądał się jej z drapieżnym, zadowolonym uśmiechem. Podobało mu się to, na co patrzył, i nie miał zamiaru tego ukrywać. Trochę ją cieszyło, że jest piękna w jego oczach, ale poczuła się też nieco niepewnie pod tym bezczelnym spojrzeniem. Król Goblinów musiał wyczuć jej skrępowanie, bo poruszył dłonią i światła przygasły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz