Zamyślenie

Zamyślenie
----

wtorek, 21 kwietnia 2015

Rozdział 13: ŚWIAT ODKRYWANY

W następnej chwili skoczył na łóżko, płynnie jak pantera. W tej jednej sekundzie zdążył pozbyć się ubrania, poczuła to gdy przylgnął do niej całym ciałem..
- No, Saro, ostatnia szansa, żeby się wycofać. - szepnął uwodzicielsko. Jego długie włosy połaskotały twarz dziewczyny, owionął ją zapach przypominający woń roztartego liścia brzozy. Wiedziona impulsem oplotła rękami kark Jaretha. Jego wargi przywarły do jej ust, gorące, głodne, natarczywe. Oddech Króla Goblina smakował jak rozgryzione źdźbła słodkiej trawy, nie było w nim nic ludzkiego. Długie palce, których magiczny dotyk zdążyła już wcześniej poznać, rozpoczęły niecierpliwą, odkrywczą wędrówkę po jej ciele. Nie sprawiło jej to przykrości. Ku swemu skrytemu zdumieniu nie czuła nawet cienia wstydu, przecież normalnego w takich okolicznościach. Miała już dziewiętnaście lat i zaznawała pragnień, nieznanych czternastolatce przemierzającej labirynt w poszukiwaniu skradzionego jej braciszka. Jeśli dotąd zwlekała, to dlatego, że szkolni koledzy po prostu jej nie pociągali. Zwykli smarkacze, albo bez ćwierci mózgu w głowie, albo fizycznie odrażający. Nie znalazła wśród nich żadnego, któremu powierzyłaby uczynienie jej kobietą.
Co innego Król Goblinów, niegodziwy i fascynujący zarazem. Można było go nawet nienawidzić, ale bezsprzecznie był to KTOŚ. Budził skrajne uczucie, jednak nie fizyczny wstręt – o nie, fizycznie kusił, uwodził nawet nic nie mówiąc i nie patrząc na człowieka, co dopiero, gdy się odezwał, gdy spojrzał, dotknął. Nic dziwnego, że kiedy tak obsypywał ją śmiałymi pieszczotami, dała się ponieść narastającej fali pożądania.
Miał niesamowicie gładką, pozbawioną zbędnego owłosienia skórę. Przesuwając po niej dłońmi wyczuwała jedynie drażniące rozigraną wyobraźnię wzniesienia sutków na szczupłej jak u chłopca klatce piersiowej oraz dopiero co zabliźnione ślady po niedawnych torturach. Nie potrafiła przemóc się, by odwzajemniać jego pieszczoty, ale niewiele było potrzeba, żeby jej ciało rozgrzało się do czerwoności. Nie myśląc o tym, co robi, wpiła paznokcie w ramiona Jaretha. Jęknął niskim, zmysłowym głosem i nagle ujrzała jego rozwarte oczy tuż przy swoich – wielkie, błyszczące i złe niczym u dzikiego zwierzęcia. Przemknęło jej przez głowę, że... że rzeczywiście już nie ucieknie i nie ma na to szans. Że teraz Król Goblinów nie wypuści jej ze swych rąk, choćby nie wiedzieć co. Jednak jeszcze zwlekał.
- Nie chcę sprawiać ci bólu. – szepnął ochryple.- A naprawdę może cię zaboleć.
- Mam to gdzieś. - syknęła niecierpliwie. Poczuła leciutki lęk, co teraz musiało się nieodwołalnie stać, jednak pożądanie zagłuszało go skutecznie.
I stało się. Posiadł ją z namiętnością, której się nie spodziewała. Ból był jednocześnie dotkliwy i przyjemny, trwał krótko i zaraz o nim zapomniała. Jej ciało wygięło się w łuk, targnięte spazmem nieznanej dotąd rozkoszy. Jareth pochylił głowę, ostre jak sztylety zęby wbiły się w szyję dziewczyny. Jęczała w półprzytomnej ekstazie, podczas gdy on delektował się krwią, nie wypuszczając dziewczyny z objęć. Ledwie zdawała sobie z tego sprawę, pochłonięta nowymi doznaniami i dopiero po długiej chwili, gdy skończył pić, dotarło do niej że nie całkiem tego oczekiwała.
- Jesteś na domiar nieszczęścia wampirem? - spytała, usiłując wyrównać oddech. Roześmiał się i zlizał ostatnie krople krwi z jej skóry.
- Nie – odparł – Jestem Fae. My też pijemy czasem krew w, że tak powiem, szczególnych okolicznościach. I z innych powodów niż wampiry czy strzygi.
- Ja powiedziałabym raczej, że jesteś normalnym zboczeńcem. Nie żeby mnie to zaskakiwało. - oświadczyła sennie, opierając głowę o jego ramię. Pocałował ją w czoło.
- Śpij teraz, moja ty najcenniejsza. Dość miałaś wrażeń jak na jeden dzień.
Chciała odpowiedzieć, że sama zadecyduje o tym, kiedy zaśnie, ale już nie zdążyła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz