Zamyślenie

Zamyślenie
----

czwartek, 11 czerwca 2015

Rozdział 30: CZAS NA ROZSTANIE

Król Goblinów zmaterializował się w sali tronowej tak gwałtownie, że wskutek impulsu magicznego pękły w niej wszystkie lustra, dwaj wartownicy runęli na podłogę, a śpiący pod sufitem sęp stracił połowę piór w ogonie.
– Wasza Wysokość....
– Gdzie jest Sara?! – krzyknął Jareth. Wartownicy patrzyli na niego okrągłymi oczami, nic nie rozumiejąc. Nim zdążyli zdobyć się na jakąś odpowiedź, do sali wpadł blady i wyraźnie zdenerwowany Merlin.
– Jesteś już? Wiedziałem że ją usłyszysz.
Jareth rzucił się na druida i potrząsnął nim brutalnie.
– Gdzie Sara?!
– W swojej komnacie. Słuchaj, ja... zrobiłem co mogłem...
– Co ty wygadujesz? Co się stało?!
Merlin chwycił go mocno za nadgarstki.
– Opanuj się. Nie wiem, co się stało. Przysięgam. Sam nic z tego nie rozumiem. Ona po prostu przestała oddychać i było po wszystkim!
Król Goblinów wyrwał mu się i znów zniknął. Czarodziej westchnął i pobiegł na górę w normalny sposób, schodami. Dobrze wiedział, co zobaczy.
W urządzonej dla Sary komnacie Jareth pochylał się nad łóżkiem dziewczyny i obejmując palcami jej skronie próbował wyczuć choć iskrę życia. Z jego ust płynęły bezładne słowa rozpaczy i nielogicznej nadziei. Merlin pokręcił głową ze współczuciem.
– Już próbowałem wszystkiego, co tylko możliwe. – powiedział – Blokowałem jej ostatni krzyk tak długo jak tylko mogłem, by do ciebie nie dopłynął, póki tylko miałem nadzieję że coś jednak zrobię, ale w pewnym momencie musiałem się poddać. Śmiertelnicy łatwo umierają, przyjacielu. Nie zmienisz tego.
Jareth spojrzał na niego i druid przez chwilę poczuł mrowiący lęk. Nie widział jeszcze żadnego Fae w takim stanie i obawiał się, że wszystko skrupi się na nim, ale Król Goblinów chyba go nawet nie dostrzegał. Jego dwubarwne oczy były ślepe z żalu, twarz poszarzała i zapadnięta.
– Nie... Nie poddam się! – krzyknął. Potem chwycił ciało Sary w ramiona i znikł sprzed oczu Merlina.
Tym razem zmaterializował się na najwyższej wieży swego zamku, na dachu na który nie było żadnego wejścia. Zwykle chował się tutaj, gdy chciał by wszyscy dali mu święty spokój, ale teraz chodziło o coś zupełnie innego. Ostrożnie położył Sarę na kamiennych płytach i krzyknął, unosząc głowę ku niebu:
– Juno! Juno! Juno!

Kuratorka zjawiła się, ledwie przebrzmiało trzecie powtórzenie jej imienia.
- Przyprowadź mi ją! - zaskowyczał Jareth na widok starszej pani – Ja nie mogę jej znowu stracić! Oddaj mi Sarę, Juno!
Kuratorka przyklękła obok i ujęła jego głowę w obie ręce.
- Uspokój się. – powiedziała z naciskiem – Nawet gdybym bardzo chciała, nie mogę tego zrobić, bo Sary nie ma w Krainie Zmarłych, wiedziałabym o tym.
- Jak to, nie ma jej tam?
- Nie ma, bo ona nie umarła. Nie w ścisłym tego słowa znaczenia, choć chyba ktoś chciał do tego doprowadzić. Jej dusza jest teraz zagubiona między Podziemiem a Naziemiem. Jeśli chcesz, żeby wróciła do ciała, musisz zanieść dziewczynę do podsłonecznego świata, z którego pochodzi. Wtedy jej dusza sama znajdzie właściwą drogę.
Król Goblinów patrzył na starszą damę szeroko rozwartymi oczami, do których powoli wracała nadzieja.
- I potem będę mógł ją stamtąd zabrać?
Juno westchnęła.
- Technicznie rzecz biorąc, tak. Jednak nie radziłabym.
- Dlaczego? Ja ją kocham!
- Właśnie dlatego. Jak myślisz, czyja to robota?
Jareth pobladł jeszcze bardziej niż dotąd. Jego i tak bardzo jasna skóra stała się niemal przezroczysta, na skroniach wystąpił wyraźnie widoczny wzór niebieskawych żył
- Azhrarn! To jego zemsta za moje nieposłuszeństwo...
Juno stanowczo zamknęła mu usta dłonią.
- Milcz, zanim powiesz coś takiego, co da mu pretekst do wymyślenia ci następnej kary. Czyżbyś zapomniał o losie Besuneh, zwanej Miodowym Skarbem, która ośmieliła się przeklinać Księcia Demonów? Pamiętaj, twój mentor doskonale wie, gdzie uderzyć by najbardziej bolało i nie zawaha się.
Jareth zmilczał posłusznie, choć widać było, że kosztuje go to wiele wysiłku. Spojrzał na nieruchomą Sarę.
- A więc muszę...
- Tak. – Juno pogłaskała go otwartą dłonią po nastroszonych włosach, jakby był małym chłopcem – Jeśli naprawdę ją kochasz i nie chcesz, by działa się jej krzywda, oddaj Sarę jej światu. Pozwól jej żyć i starzeć się w spokoju, jak każdej ludzkiej istocie. Niech ci wystarczy ten mały cud, że jej dusza, opuszczając śmiertelną powłokę, wybrała niewłaściwą drogę i dzięki temu Sara może powrócić do życia, jeśli tylko ponownie przekroczy granicę światów.
Król Goblinów zdusił w sobie coś, co podejrzanie przypominało szloch. Po chwili skinął głową i ponownie wziął ciało dziewczyny na ręce. Owinął je płaszczem i wyszeptał słowa otwierające przejście. Wokoło rozszalał się wicher i wszystko pociemniało jak podczas burzowej nocy, bo przejście z Podziemia do Naziemia wymaga zawsze silnego wiru magii. Jareth rzucił Kuratorce pożegnalne spojrzenie i wkroczył w otwarty portal.
- Niech cię bogowie błogosławią, synku.- szepnęła Juno, gdy znikł sprzed jej oczu i miała już pewność, że nie może jej usłyszeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz